jak wyżej. rewelacyjna kreacja Upiora :) i pal licho, że to czarno-biały niemy film. I tak gdy zbliżała się scena, w której Christine ściąga Erykowi maskę aż chciało się powiedzieć: "No, już, na co czekasz?? Zrywaj te maskę!" podobały mi się obie wersje, które widziałam: ta z 1925 i ta webberowska :) z tym, że każda z innego powodu: ta pierwsza bardzo dobrze oddaje książkę i ma swój klimacik, a poza tym pierwszy raz w życiu oglądałam niemy film i to też było ciekawe przeżycie, jak na tamte czasy udał się znakomicie :) zaś ten drugi film jest fantastyczny ze względu na muzykę, w której jestem zakochana i baśniowy urok, bo to taka baśń, w przeciwieństwie do UwO z 1925, który był mimo wszystko bardziej - realistyczny to może za dużo powiedziane, ale należałoby iść w tym kierunku ;)