Mimo czytania komentarzy zarówno na naszym ojczystym Filmwebie, jak i na wszelakich innych zagranicznych serwisach,nadal nie mogę zrozumieć dlaczego tak bardzo wiele osób postawiło sobie za punkt honoru zmieszanie tego filmu z błotem!
Ja również. Czytałam książkę więc mam jakieś odniesienie. Książki zawsze będą lepsze od ekranizacji, a ten film jest naprawdę dobry. Aktorzy są dobrani idealnie a postać Upiora dobrana najlepiej. Muzyka przyprawia o dreszcze, a w piosence Listen to the music of the night po prostu się zakochałam.
Bo to snobistyczni fani wersji "deskowych". Uważają, że teatr ma większą wartość niż kino i niczym napuszony, podstarzały angol z monoklem plwają na dziesiątą muzę nie dopuszczając do świadomości, że to właśnie ich wybranka jest jedynie starą, szpetną, ubogą kuzynką owej, której przesadzona i sztuczna gra bazująca na pół-wrzeszczących achach i ochach wygląda mniej realistycznie niż podwórkowe dzieciaki, które z większym wyczuciem realizmu wczuwają się w średniowiecznych rycerzy, a teatralne rekwizyty i możliwość oddania rzeczywistości (budżetowe szmaty, peruki i deski na drewnianym podeście) raptem o włos przegania kartonowe miecze owych podwórkowych dzieciaków. Teatr warsztatowo ledwo drgnął od czasów średniowiecza gdy kino pozyskało możliwość tworzenia obrazu i iluzji całych wszechświatów w raptem sto lat. Identyczną snoberyjną krytykę znajdziesz na stronie musicalowej ekranizacji "Nędzników".
Mam odczucie, że wszyscy byli negatywnie nastawieni do tego filmu od samego początku. Kiedy czytam recenzje lub komentarze różnych ludzi to tak naprawdę nikt nie potrafi uzasadnić swoich przekonań. Film od razu na wejściu dostał łatkę "złego" i rozpoczął się festiwal hejtu. Nie krytyki a zwykłego hejtu. Ludzie mieli i nadal mają żal o Batmana, niestety przełożyło się to na odbiór tego filmu. Nieskończenie powtarzające się argumenty są tak nieistotne dla odbioru filmu, że opieranie się na nich jest żałosne. Bo Gerard nie umie śpiewać, bo jest za młody, bo Christine ma zbyt delikatny głos, bo jest za młoda, bo kostiumy nie są "historically accurate", widzimy za dużo działania upiora, a bo w książce było inaczej/a bo w musicalu było inaczej itd, itp. Zero odniesień do treści i przesłania. Tylko narzekanie i szukanie na siłę czegoś, czego możnaby się przyczepić. Ogółem tylko słychać "this sucks/they can't sing/it was different in the book. Nie ma filmu idealnego. Niestety to co robią "krytycy" i samozwańczy 'krytycy internetowi', którym wydaje się, że na czymś się znają wskoczyli na ten cały bandwagon hejtu i jedyne co robią to przypier*alają się wszystkiego. Poza tym większość tyrad jest wykonywana przez jakiś zakompleksionych panów, którym ewidentnie przeszkadza Gerard Butler. Paniom przeszkadza, aktorka, która grała Christine. Cebula do kwadratu. Jeżeli ktoś kiedyś znajdzie jakąś porządną recenzje (nie jakiś rzyg hejtu) to bardzo proszę o podzielenie się tym.
Aktorka grająca Christine jest delikatna, piękna i naturalna. Ale chyba nie powinnam się wypowiadać przed przeczytaniem książki, obejrzeniem starszych ekranizacji i zobaczeniem "Upiora w operze" na deskach teatru... :))