zbyt ładnego Upiora ma ten musical... ja bym wybrała Upiorka jest boski!!!!!
lekka przesada... mowietylko że Raoul mógłby być bardziej męski żeby widzowie nie płakali nad tym że taki ładny upiór dostał kosza
Zgadzam się, że Raoul powinien być przystojniejszy ale Prat Pit nie jest dla mnie uosobieniem męskości ^^, ale w sumie Raoul miał być taki chłopięcy z książki wynikało ;P
Nie no Raul był przystojny, obiektywnie rzecz ujmując. Co prawda całkowicie nie w moim guście. No i te długie włosy. Nie podobają mi się takie długie kudły u chłopa..
Moim zdaniem był taki jakiś...nie no nie przystojny ^^, ładny ;P. No tak, długie włosy mało komu pasują, także nie lubię ;)
Nie wiem co wam nie pasuje w Patricku Wilsonie, on jest przystojny. Tylko włosy miał w filmie beznadziejne.
no jest ładny ale Eric go przebija... przez to widzowie maja wrażenie ze powinna wybrać Erica a nie Raoula. w tej masce ładnie mu było i byl taki tajemniczy, inteligentny , utalentowany a Raoul to taki bogaty snobek...
Pattinson Raoula? Jezu, to ja bym spierniczała do Upiora, aż by się za mną kurzyło. Nawet jeśli był psychopatycznym mordercą mieszkającym w lochach. Pattinson jest dla mnie definicją obleśności i żenady, Patrick Wilson, którego zresztą w ogóle lubię, w porównaniu z nim jest supermęski...
A Christine wybierając Raoula dowiodła swojej dojrzałości. Snob? Nie zauważyłam. Przecież nie wstydził się swojej znajomości ze skromną śpiewaczką. Wybieranie kogoś na towarzysza swojego życia, bo "jest tajemniczy i ładnie mu w masce" to idiotyzm. Gadanie w stylu "ach czemu ona nie wybrała naszego Upiorka ulofcianego" jest irytujące. Już widzę, jak wszystkie laski pędzą spędzić życie z psychopatycznym mordercą o zwichrowanej psychice. Ja Upiora w tym momencie nie oceniam, sporo w jego zachowaniu winy społeczeństwa, które go odrzuciło, ale naprawdę czułyście się na siłach spędzać życie z kimś takim? Nie zdajecie sobie chyba sprawy, czym by to było. Wybór kogoś na całe życie, bo taki jest ładniusi, jest przejawem zupełnej niedojrzałości. A Christine postąpiła mądrze. Wybrała kogoś, kto ją kochał, kto się o nią troszczył, i był dla niej ostoją bezpieczeństwa. Współczuję Upiorowi, ale postąpiłabym jak Christine. Fascynacja to za mało, żeby na tym budować trwały związek. Poza tym przecież ją Upiór najzwyczajniej w świecie przerażał, jakby mu nie współczuła.
Faktem jest, że film ma taką a nie inną otoczkę i dobór aktorów, przez co częściej odbiera się go jako typowy romans niż jako dramat psychologiczny, czym wolałabym, żeby był. Bardzo go zresztą lubię, ale położenie nacisku szczególnie na ten wątek nie do końca zachwyca.
O tak, co do Pattinsona masz w zupełności rację ^^, a ja bym chyba jednak została z Upiorem, nie mówie tutaj tego tylko na podstawie filmu, ale i książki. :) Ale ja tam nigdy nie biorę pod uwagę zdrowego rozsądku ;P
Jak ktoś pisze o Eriku per Upiorek i dodaje ulofciany albo kochaniutki, to mam wrażenie jakby pisał(a) o autystycznym dziecku.
Tak, szczególnie jak mordował i machał punjabem, wtedy był słit, słit lof lof i w oczach miał astralne kucyponki(!)
Normalnie, sam miód, kiedy przywiązał Raoula do kraty, a Christine próbował zmusić do pozostania z nim. A jak dusił tym swoim lassem, to był taki kochaniutki... Każdy chce go przytulić!
Ekhem...rili? Raoul zauważył Christine podczas jej pierwszego występu w Operze w większej roli. Nie czekał na odzew publiczności, relacje krytyków, tylko jak najszybciej ku niej pobiegł. Był szczęśliwy i zaskoczony przede wszystkim samym faktem, ze ją widzi.
I naprawdę myślisz, że po jednym, pierwszym występie nieznanej dotąd nikomu śpiewaczki on czy ktokolwiek inny mógł być pewny jej oszałamiającej kariery? Tym bardziej, że jak pokazały dalsze wydarzenia, nie dbano tam o młodziutką Christine, przedkładając nad nią sławną Carlottę. Krysia zagrała tylko w zastępstwie, Carlotta wraca i już nikt nie dba o młodą sopranistkę... Gdyby Raoul był snobem, rzuciłby się asystować raczej uznanej primadonnie, zamiast młodej dziewczynie, której szanse na karierę były bardzo niepewne.
No to źle widzisz, bo rzeczowym wyrażeniem własnego zdania i chęcią polemiki Cię nijak nie atakuję. W swojej wypowiedzi nie zauważyłam nawet przesadnej emocjonalności, a co dopiero "strasznego rozjuszenia". I nie podchodzę do tego filmu tak bardzo uczuciowo, żeby straszecznie przeżywać Twoje wypowiedzi. To jest miejsce na dyskusję, więc nie powinnaś się dziwić, gdy ktoś ma inne zdanie niż Twoje i w kulturalny sposób je wyraża.
Pewnie pokutuje przeświadczenie dzisiejszego pokolenia internetu - "pisz bez emotek, a pomyślą, że jesteś wku**iony".
no użyłam 2 razy czegos takiego-:)- ale nie uważam że jeśli ktoś po kazdym zdaniu nie doczepi emoty to jest zły, wk...iony lub za stary i nie wie o co chodzi z tym.
Ależ ja nie mam nic przeciwko emotkom, o ile nie są używane w nadmiarze, sama je stosuję. Chodziło mi tylko o niewłaściwy odbiór tekstu przez Ciebie, podyktowany nie wiem czym, wyjaśniłam tę kwestię powyżej :).
jeżeli dojrzałość polega na tym, że idziemy za głosem rozumu a nie serca to ok. W takim przypadku jednak, osobiście, nie chcę być dojrzała....
Słuchaj, ja rozumiem i szanuję Twoje zdanie, ale zgadzam się z Lelleth. Eryk był przystojny, zdecydowanie przystojniejszy niż Raoul, ale Christine wybierała pomiędzy życiem w lochach z mordercą, gotowym zabić każdego, kto się do niej uśmiechnie a światowym życiem z wicehrabią, który ją kocha. Mogła mieszkać w podziemiach Opery Paryskiej albo w pałacu. I tak, wg. Ciebie, powinna lecieć do Upiora, bo on miał ładną buźkę?
Może nie powinnam porównywać filmu z książką , ale tam jeszcze silniej widać kontrast między Erykiem a Raoulem . W powieści Eryk był jeszcze większym psychopatą , jeżeli ktoś czytał książkę to pamięta zapewne komorę tortur zbudowaną przez Upiora . Tutaj postać Eryka nie była pokazana tak drastycznie - tak samo jego wygląd ( w książce był określony jako żywy trup ) i stąd rozumiem , że mógł się podobać ;) ale mimo wszystko nie był niewinny , zabijał ludzi z zimną krwią . Sam sposób , w który chciał zmusić Christine do małżeństwa był wyjątkowo brutalny - dlatego również w pełni rozumiem jej wybór .
Jeżeli jesteśmy już przy książce to jak ją czytałam to jeszcze bardziej byłam za Erykiem. Może to dziwne, ale było mi go tak szkoda, że chciałam, żeby Christine z nim została. A on chyba nie chciał żyć z nią w lochach z tego co pamiętam z książki..ale nie jestem pewna bo już dawno czytałam :)
Więc ja się tu wstawię za Raoulem (Raoulem by Wilson), który jest tak atakowaną i powszechnie nielubianą postacią.
Otóż ogólnie "all love Eric by Gerry", ponieważ jest niesamowity, męski, barwny i w ogóle naj.
Tymczasem parę razy natknęłam się na nazywanie Raoula "Kluską", i twierdzenie, jakoby to on jest niemęski, bezczelny, zarozumiały, głupi i w ogóle niewarty Christine.
Butler jest przystojniejszy niż Wilson. I jest lepszym aktorem. Prawda.
Ale to nie wszystko w ocenie postaci. Butler ma do odegrania o niebo trudniejszą rolę (i wywiązuje się z niej doskonale), podczas gdy Raoul jest prostszą i mniej skomplikowaną postacią. Reasumując Butler widzi większe uwielbienie, gdyż widzimy w jego partii całą gamę uczuć, podczas gdy, żeby te same uczucia dostrzec u Raoula, trzeba się na filmie skupić i go przeanalizować.
1. Raoul jest niemęski.
Nie, nie jest. Kiedy widzi, że Christine poszła na cmentarz pędzi tam co koń wyskoczy. Biegnie za nią w podziemia, żeby ją uratować od Eryka. W piosence "All I ask of you" przysięga, że będzie jej bronił i osłoni przed ciemnością. To, że nie lata z lassem i nie bawi się kryształami pod sufitem opery, nie znaczy, że jest niemęski.
2. Bezczelny.
Na potwierdzenie czytałam o scenie, kiedy wyrywa dyrektorom kwiaty. To, że to samo zrobi Jaś Fasola też zaświadczy o jego bezczelności? Ta scena ma rozbawić widza, wywołać uśmiech na jego twarzy.
3. Zarozumiały.
Dlatego, że śmiał się z Krysi, kiedy ta mówiła o "Aniele muzyki".
To teraz moment refleksji. Wchodzisz do pokoju dziewczyny, której nie widziałeś od ładnych paru lat. A ona na dzień dobry mówi ci, że uczy ją śpiewu jakiś gościu, którego na oczy nie widziała, że jest on duchem jej ojca. I tak, Raoul miałby jej uwierzyć na słowo. A później naturalnie bierze ją na kolację, nie, nie słucha jej argumentów, ponieważ jedynym argumentem Krysi jest " Anioł muzyki jest surowy".
4. Głupi.
No, na to nie znajduje kontrargumentów, ponieważ wszystko, czego się doczytałam brzmi "jest głupi/idiotą/kretynem" etc. Bez uzasadnienia.
5. Życie z Erykiem byłoby barwniejsze niż z Raoulem.
Fakt. Bo każda kobieta marzy o życiu w podziemiach z psychopatycznym mordercą, który jest w stanie zabić każdego, kto się do niej uśmiechnie.
"3. Zarozumiały.
Dlatego, że śmiał się z Krysi, kiedy ta mówiła o "Aniele muzyki".
To teraz moment refleksji. Wchodzisz do pokoju dziewczyny, której nie widziałeś od ładnych paru lat. A ona na dzień dobry mówi ci, że uczy ją śpiewu jakiś gościu, którego na oczy nie widziała, że jest on duchem jej ojca. I tak, Raoul miałby jej uwierzyć na słowo. A później naturalnie bierze ją na kolację, nie, nie słucha jej argumentów, ponieważ jedynym argumentem Krysi jest " Anioł muzyki jest surowy". "
Ano zarozumiały. Moim skromnym zdaniem nie wypadało Raoulowi traktować Christine protekcjonalnie i lekceważąco, a tak właśnie uczynił. Bardzo lubię postać Raoula, choć może niekoniecznie w wykonaniu Wilsona, ale to jedno zdanie o kolacji zgrzyta mi za każdym razem, gdy je słyszę, nawet w wykonaniu moich ulubionych odtwórców tej roli.
To jakbyś się Ty zachował/a? Prawdopodobnie był z 10 lat starszy od Christine, potraktował ją jakby żartowała albo przesadzała. Cieszył się, że zobaczył dziewczynę, której nie widział ładnych parę lat, a ona zachowała się co najmniej dziwnie.
Raoul? Miał 21 lat, było to wyraźnie w książce powiedziane :) I właśnie o to chodzi, że potraktował ją tak, jakby żartowała lub przesadzała, a nie powinien. Z grzeczności wypadałoby choćby udać zainteresowanie ;)
No to był od niej starszy 7 lat, a więc niewiele się pomyliłam:). No może masz rację, ale można wytłumaczyć jego zachowanie pewnym oszołomieniem z powodu widoku przyjaciółki z dzieciństwa. Ale może rzeczywiście nie powinien był tak jej potraktować.
Oryginalna matematyka, zaiste. Christine miała 17 lat, Raoul 21, mnie wychodzą cztery lata różnicy między nimi.
Tak, wiem, wczoraj się zorientowałam, co napisałam, ale nie miałam czasu wejść i poprawić. Sorry za pomyłkę, pisane w pośpiechu:)
Całkowicie popieram twoją wypowiedź. Christine darzyła Raula bardziej rzeczywistym uczuciem, niż Upiora, który był człowiekiem pozbawionym zasad i nie zawsze mogła czuć się przy nim bezpieczna.
A ja myślałam, że tylko mi się upiór podoba... Christine powinna zostać z nim, a nie z tym kenem Raulem...Upiór był piękny i...taki kochany, ale jak miał ciemne włosy, a nie na końcu taki blondyn...
może upiór zmieniłby sie przy niej:) potem ślub i dzieci.. fantazja mnie ponosi hehe dzieci upiorki
Jasne, zmieniłby się. A pelerynę zamieniłby na szlafrok, zaś punjaba na robótki na drutach. I dziergałby puszyste różowe sweterki, na które Krysia naszywałaby cekiny, a potem otworzyliby butik i odnieśli zawrotny sukces na rynku mody. Upiór zostałby oficjalnym projektantem ciuchów dla lalki barbie, grotę, przemalowawszy na różowo, udekorowałby kucyponkami, a potem włożyłby blond perukę i oznajmił, ze nazywa się Mariolka Krejzolka.
Ja jak bym był płci przeciwnej to bym wybrał tego chłopaka z którym była główna bohaterka, ponieważ jak mu by się zdjęło maskę to by nadal miał takie same włosy, a nie jak upiór ma czarne włosy jak ostatnia scena jest jak mu zdejmuję maskę to od razu ma blond :D:D